poniedziałek, 6 lutego 2012

Flaszka...






       Oglądając zdjęcie w pierwszym poście moglibyście sobie pomyśleć "o zwykła flaszka", ale tak naprawdę jest ona dla mnie bardzo wyjątkowa. Około 30. letnią historię związaną ze swoim "zbieractwem" pamiątek z Marienwerder zawdzięczam właśnie tzw. zielonej, smukłej "GEBRUDERCE" :-). 
      Wyszczerbione denko, pęknięta porcelanka, dorabiane druciane zapięcie, hmmm... To były pierwsze początki mojej ekscytacji starych pozostałości przedwojennego Kwidzyna... 
     Czasami ogarnia mnie pragnienie przenieść się w tamte czasy, żyć między tymi ludźmi, spacerować już nieistniejącymi uliczkami Starego Miasta. Poczuć klimat, który w tamtych czasach był zwykłą codziennością...
     


3 komentarze:

  1. Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się interesująco :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozdrawiam,Panie Lukaszu! Ci ludzie z tamtej,kwidzyńskiej rzeczywistości,tak jak my -myśleli,że otaczająca ich codzienność jest trwała i niezmienna.

    OdpowiedzUsuń