niedziela, 15 listopada 2015

Zaproszenie na spotkanie z cyklu "Skarby Muzeum" - 700 - lecie...





       Mam zaszczyt zaprosić wszystkich chętnych i zainteresowanych historią naszego miasta na spotkanie z cyklu Skarby Muzeum do zamku w Kwidzynie. Będę prezentował i opowiadał o pamiątkach jubileuszowych wydanych z okazji 700 - lecia miasta Marienwerder (Kwidzyna). 

17.11.2015 (wtorek), godz. 17:30, Muzeum w Kwidzynie.














poniedziałek, 6 lipca 2015

Isakowitz cz. 7 - "Skarb pana Isakowitza", promocja książki w Kwidzynie






    W dniu 9 czerwca 2015 roku o godz. 17.30 w muzeum kwidzyńskim odbyło się spotkanie z autorem książki - Skarb pana Isakowitza. Autor - Danny Wattin na te wydarzenie przyleciał specjalnie z Australii gdzie obecnie mieszka. Na uroczystości obecni byli także przedstawiciele wydawnictwa WAB z Warszawy: redaktor - Magdalena Matuszewska oraz szef promocji - Bartosz Kamiński. Spotkanie składało się z kilku części. Na wstępie kierownik muzeum Janusz Cygański przywitał wszystkich licznie zgromadzonych gości oraz przedstawił potomka dawnego mieszkańca Marienwerder - Dann'ego Wattina. Następnie Łukasz Rzepczyński (autor bloga) przedstawił w formie prezentacji dzieje rodziny Isakowitz oraz ich pokrewieństwo z autorem. Po prezentacji rozpoczęła się długo oczekiwana rozmowa z pisarzem, którego tłumaczem był Bartosz Kamiński. Danny m.in. dość wnikliwie powiedział wszystkim jak długo dojrzewał do napisania książki o historii swojej rodziny. Wspomniał też o tym, że impulsem do napisania Skarbu pana Isakowitza  była reakcja jego najstarszego syna  Leo, na wieść o rzekomo ukrytym skarbie przez pradziadka Hermanna w Marienwerder (Kwidzynie). Na koniec wielu przybyłych gości zakupiło książkę i ustawiło się w długiej kolejce do autora z przekazaniem gratulacji i otrzymaniem pamiątkowego autografu. Dopełnieniem przeszło dwugodzinnego wieczornego wydarzenia była mała ekspozycja pamiątek historycznych związanych z przodkami pisarza.

Zapraszam na krótką fotorelację.





Projekt okładki jest dziełem Krzysztofa Rychtera.
Muszę przyznać, że całkiem nieźle się prezentuje.

    fot. Martin Rzepczyński




Otwarcia spotkania dokonał kierownik muzeum - Janusz Cygański.

    fot. Waldemar Plebański






Największa sala muzeum zamkowego w Kwidzynie była maksymalnie wypełniona przez przybyłych gości. Obecny też był Zbigniew Bania z lokalnej telewizji Kamena, który uwiecznił spotkanie.

 
      fot. Waldemar Plebański





Z wielkim zainteresowaniem wszyscy wysłuchali mojego wykładu dot. historii rodziny Isakowitz. Przedstawiałem dużo nowych interesujących informacji i fotografii, m.in. unikatową widokówkę z widokiem północnej pierzei Rynku udostępnioną przez Pana A. Barganowskiego.


    fot. Waldemar Plebański






Ostatni slajd mojej prezentacji przedstawiający głównych bohaterów książki:
Gunar, Danny i Leo.
    fot. Waldemar Plebański







Po prezentacji rozpoczęła się rozmowa z pisarzem.
                       fot. Waldemar Plebański







Jako, że Danny mówił w języku angielskim potrzebny był tłumacz. W tą rolę wcielił się Bartosz Kamiński z wydawnictwa, który w fenomenalny sposób tłumaczył.

    fot. Martin Rzepczyński






Po zakończeniu rozmowy wszyscy chętni mogli otrzymać od autora dedykację z autografem. Wielu gości skorzystało z tej niepowtarzalnej okazji, m.in. Krystyna Plebańska i Zbigniew Bania.

     fot. Waldemar Plebański







Danny będąc w Kwidzynie trzy lata temu wspominał mi coś o książce, która dwa lata później ukazała się w Szwecji. Wtedy w życiu bym się nie spodziewał, że będę mógł aktywnie uczestniczyć w promocji książki w polskiej wersji i to w dodatku w kwidzyńskim muzeum, jako muzealnik.


    fot. Adam Kominek 








Specjalnie dla Danne'go oraz wszystkich przybyłych gości, cały zespół muzeum przy pomocy państwa Ingielewiczów przygotował małą ekspozycję z pamiątkami związanymi z rodziną Isakowitz.

    fot. Waldemar Plebański







Gdy już większość gości opuściło muzeum, nieliczni, którzy zostali postanowili się "zabawić".
Mój starszy syn Martin Rzepczyński i...

     fot. Łukasz Rzepczyński







...Adam Kominek

     fot. Łukasz Rzepczyński









Fragmenty porcelany znalezione podczas badań archeologicznych w miejscu kamienicy Isakowitzów przy Rynku 11.
Prawdopodobnie zabytki należały do przodków pisarza.

    fot. Łukasz Rzepczyński







Przedwojenne gazety Weichsel-Zeitung z reklamami sklepu z konfekcją męską Hermanna Isakowitza. 

     fot. Łukasz Rzepczyński









Wpis w przedwojennej księdze inwentarzowej dotyczący daru dla muzeum w postaci bogato zdobionej drewnianej łyżki. Darczyńcą był dziadek pisarza - Erwin Isakowitz (Wattin).

                                fot. Łukasz Rzepczyński 







 Prezentowane wieszaki z całą pewnością pochodziły ze sklepu Isakowitzów. Niektóre nakrycia głowy i laska być może też. 

    fot. Łukasz Rzepczyński









Ostatnie pamiątkowe zdjęcie  w kwidzyńskim muzeum.
Od lewej: Janusz Cygański, Magdalena Matuszewska, Joanna Jezierska, Danny Wattin, Łukasz Rzepczyński, Bartosz Kamiński

     fot. Martin Rzepczyński








Po części oficjalnej przenieśliśmy spotkanie do mnie do domu, które trwało do późnych godzin nocnych. 

     fot. Łukasz Rzepczyński









Ostatnie autografy dla mojej kochanej żonki Julity oraz koleżanki z pracy Asi. 

     fot. Łukasz Rzepczyński








Ostatnie zdjęcie przed końcem spotkania z Danny`m.

     fot. Łukasz Rzepczyński








Następnego dnia przed odjazdem, podarowałem Danne'mu kwartalnik Prowincja nr 1 z 2013 roku z artykułem dot. rodziny Isakowitz mojego autorstwa.

                      fot. Łukasz Rzepczyński







Po promocji książki w Kwidzynie pisarz razem z Bartoszem Kamińskim udał się do Gdańska na kolejne spotkanie z czytelnikami. Organizatorem kolejnego wydarzenia było Nadbałtyckie Centrum Kultury a prowadzącą - Magdalena Grzebałkowska. Kolejnym przystankiem autora był Big Book Festival oraz warsztaty w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie.  W międzyczasie z pisarzem przeprowadzono cały szereg wywiadów: prasowych, radiowych i telewizyjnych (Teleexpres).
Po promowaniu  Skarbu... w Polsce, Danny udał się na kolejne spotkania do Niemiec. Jest to kolejny kraj, w którym ukazała się książka.


Obecnie pisarz pracuje nad kolejnym dziełem.





poniedziałek, 1 czerwca 2015

Isakowitz cz. 6 - książka "Skarb pana Isakowitza"




Moi Drodzy, historia Hermanna Isakowitza, dawnego mieszkańca Kwidzyna,  ponownie powraca...











 
Danny Wattin
Skarb pana Isakowitza
Przekład: Ewelina Kmieciak
Wydawnictwo W.A.B.
Seria: Don Kichot i Sancho Pansa
Premiera: 3 czerwca 2015
Liczba stron: 256







Trzech mężczyzn w jednym samochodzie i wspólna podróż do korzeni z nadzieją na odzyskanie rodzinnej schedy. Podróż do Polski w poszukiwaniu ukrytego przed wojną skarbu, która odmieniła ich życie…
Ta książka łączy elementy powieści i reportażu, a jej bohaterem jest sam autor – znany szwedzki pisarz – rekonstruujący nieprawdopodobne losy swojej żydowskiej rodziny. Tytułowy pan Isakowitz to jego pradziadek Hermann. Co zakopał na terenie swej posiadłości uciekając przed nazistami z Marienwerder w Prusach Wschodnich, czyli z dzisiejszego Kwidzyna? W 2012 roku Danny Wattin z ojcem i dziewięcioletnim synem wybrali się do Polski, by odnaleźć ów skarb… Pełną specyficznego humoru, a zarazem ciepłą relację z tej wyprawy wypełniają zaskakujące rozmowy przedstawicieli trzech generacji Wattinów, składając się na osobliwy obraz naszego kraju widzianego okiem Szweda – drogi wybudowane na Euro są wspaniałe, ale kusze sprzedawane dzieciom pod zamkiem w Malborku uchodziłyby w Szwecji za śmiercionośne zabawki i byłyby zakazane, a wymarzone polskie pierogi okazują się klejowatymi bombami tłuszczowymi…
To tylko jeden wątek książki. Drugi to pełna nieoczekiwanych zdarzeń saga rodzinna, przywodząca na myśl trudne do uwierzenia, a przecież prawdziwe historie, opisywane przez Hannę Krall. W jaki sposób niemiecko-polska rodzina Danny’ego – najgorszy koszmar Hitlera, bo obcy element, który wkradł się i zapuścił korzenie – znalazła się w Argentynie i RPA, a przede wszystkim w Szwecji (gdzie syn Hermanna, Erwin, zmienił nazwisko z Isakowitz na Wattin)? Dlaczego przez lata nikt w rodzinie Wattinów nie chciał opowiadać o przeszłości? Pisarz nagrywał rozmowy m.in. z ciotką Ruth i babką Helgą, gdy były już w sędziwym wieku, w ostatnim momencie rekonstruując losy krewnych, z których niemal każdy miał inny pomysł na ratunek przed nazistami. Ci, którym ucieczka do Szwecji się udała, przechodzili gehennę (Tak bardzo byliśmy niechciani, że nawet my sami siebie nie chcieliśmy), choć oczywiście nieporównywalną z gehenną obozową, bo przeżyli. Kiedy ojczyźnie autora dostaje się za to, że Szwecja Żydów nie chciała i sekowała, i za handel z Niemcami, i za jej neutralność, wtedy ciotka Ruth przypomina mu, że gdyby i tam wybuchła wojna, Danny pewnie by się nie urodził, bo nic nigdy nie jest tak jednoznaczne, jak się wydaje.

To nie jedyna konkluzja tej lekko napisanej książki o nielekkich sprawach. Trudno docenić, co się ma, gdy nie ma się z czym tego porównać – podsumowuje Wattin, który w podróży do Polski uświadamia sobie jak cenne są chwile, spędzone razem z ojcem i synem, mimo że różnią się niemal w każdej kwestii i nieustannie działają sobie na nerwy.
Danny Wattin (ur. w 1973 r.) – szwedzki pisarz pochodzenia żydowskiego, obecnie obywatel Australii. W Szwecji cieszy się opinią jednego z najbardziej wyrazistych pisarzy, o własnym, natychmiast rozpoznawalnym stylu. Popularność przyniosła mu już pierwsza książka, opublikowane w 2005 roku „Opowiadania sztokholmskie”. Następnie wydał dwie powieści „Vi ses i öknen” i dystopię „Ursäkta, men din själ dog nyss”. Zajmuje się również dziennikarstwem i twórczością dla dzieci. „Skarb pana Isakowitza” to jego najbardziej osobista książka, powstała na bazie własnych doświadczeń i podróży odbytej wraz z rodziną do Polski, kraju pochodzenia pisarza.

Danny Wattin będzie gościem Big Book Festival w sobotę 

13 czerwca 2015 r.

P.S.
O autorze i jego przodkach pisałem w poprzednich częściach:

Isakowitz cz.1
Isakowitz cz.2 - Danny Wattin
Isakowitz cz.3
Isakowitz cz.4
Isakowitz cz.5 - książka "Herr Isakowitz skatt" z Kwidzynem w tle
 





czwartek, 7 maja 2015

Metryka ślubu z 1910 roku

       Kilka dni temu mój znajomy i zarazem czytelnik zwrócił mi uwagę - Łukasz, co się tak ociągasz. Już od dawna nic nowego nie napisałeś na blogu!!!

Faktycznie, nic nowego nie napisałem. Brak czasu, zmęczenie, a może zwyczajne lenistwo. Chyba te wszystkie czynniki spowodowały, że ostatnimi czasy trochę się ociągam z publikowaniem kolejnych ciekawostek związanych z historią naszego miasta.  

 Łukasz,  czas się wziąć do pracy!!!


To tak na szybko...


Tym razem chciałbym zaprezentować metrykę ślubu Fridricha Schulza i Augusty Rosenke z Ellerwalde (Olszanicy). Dokument został wystawiony w katedrze kwidzyńskiej dnia 3 listopada 1910 roku przez pastora o nazwisku Jäkel. 

Johan Samuel Theophil Jäkel pełnił funkcję pastora w katedralnej gminie ewangelickiej w latach 1910 - 1921.

Pamiątka jest niestety trochę zniszczona, mimo to można odczytać tekst na niej zawarty. Widoczna jest też kunsztowna szata graficzna obfitująca min. w gotyckie elementy architektoniczne (wimpergi, maswerki, czołganki,  sterczyny,  kolumienki i kapitele). W centralnym górnym położeniu kompozycji znajduje się wstęga przytrzymywana przez dwa anioły. Na wstędze dostrzec możemy dosyć wyrazisty napis - Trauschein (Akt ślubu). Natomiast w dolnej części w dwóch polach zostały przedstawione sceny związane z ceremonią ślubną. Ciekawostką są też cztery fragmenty ewangelii umieszczone po obydwóch stronach dekoracji w polach pod wimpergami.



  




Metryka jak widać jest naklejona na sztywną tekturę i najprawdopodobniej była  oprawiona w stylową ramkę, która niestety się nie zachowała. Przed oprawieniem dokument musiał być złożony, o czym świadczy widoczne "przełamanie" biegnące pośrodku przez całą wysokość.







Drukarnia i wydawnictwo H. Herrmann, Königsberg in Preussen.




niedziela, 5 kwietnia 2015

Cudeńko - unikatowa pamiątka :)





    Z okazji Świąt postanowiłem zaprezentować  naprawdę śliczną i unikatową pamiątkę. W zasadzie nie wiem jak ją fachowo nazwać. Jest to prawdopodobnie retuszowana i koloryzowana fotografia z wizerunkiem zamku i gmachu urzędu rejencji w Marienwerder z elementami masy perłowej, podklejona frontem na wypukłe szkło. Całość jest oprawiona szeroką drewnianą ramą z epoki, która jest wykończona po wewnętrznej stronie bordiurą w złotym kolorze. Dodatkowego smaczku całości dodaje tabliczka z dedykacją. Można wywnioskować, że był to bardzo piękny i okazały prezent.

Z podobnymi fantami spotkałem się kilka razy w życiu. Posiadam jeszcze dwie inne podobne pamiątki z minionych czasów, lecz nie są tak ekspozycyjne jak te poniższe cudeńko.

Prawdziwa uczta dla naszego oka :)




   źródło: zbiory własne



Format: 34 x 38 cm




  





Opuszczający kolegów
Krätzig
na pamiątkę emerytowany Korpus Podoficerów U.S.M.
(Unteroffizier Schule Marienwerder)








P.S. Pozdrowienia dla Rafała z Malborka ;)






Życzenia Świąteczne -2015





Zdrowych, radosnych, spokojnych i przede wszystkim rodzinnych Świąt Wielkiej Nocy. 

Życzy Łukasz Rzepczyński z rodziną.








 

piątek, 3 kwietnia 2015

Pamiątkowa fotografia / monidło z okresu I Wojny Światowej





    W czasie I Wojny Światowej w Armii Cesarstwa Niemieckiego zmobilizowanych było łącznie ok. 13 mln. żołnierzy. Podejrzewam, że większość z nich wykonało wiele  pamiątkowych fotografii, m.in. rodzinnych. Poniżej prezentowana pamiątka najprawdopodobniej pochodzi z czasów Wojny. Przedstawia Soldata - żołnierza wraz z żoną? Niestety nic na ich temat nie wiem.
Monidło jest czarno-białe. Zostało naklejone na sztywny podkład kartonowy. Całość została opatrzona passe-partout i ramą, która niestety się nie zachowała.
Format: 30 x 45 cm!





Między innymi takie przedstawienia wypełniały  wnętrza domów Naszego miasta w minionych czasach

    źródło: zbiory własne










sobota, 21 marca 2015

Landwehra z Marienwerder – obchody 700 lecia…




     Kolejną formacją typu pospolitego ruszenia była Landwehra, która w Prusach powstała w 1813 roku. Wcielano do niej rezerwistów w różnym przedziale wiekowym (przeważnie 27-39 lat).


Podczas obchodów 700 rocznicy nadania praw miejskich miastu Marienwerder, odbyły się m.in. pochody historyczne nawiązujące do najważniejszych osób i wydarzeń związanych z historią naszego miasta. Jedną z grup biorących udział w pochodzie, była Landwehra z 1813 roku (tzn. grupa mężczyzn w mundurach tej formacji). O czym to mogło świadczyć? Pewnie o tym, że duża część mieszkańców służyła w Landwehrze.


Fotka grupy historycznej "Landwehr" została wykonana 4 czerwca 1933 r.
Widoczny kadr został wykonany na Danziger Strasse (ob. ul. Gdańska).
W tle widoczny jest filar arkady krytego ganku prowadzącego do wieży sanitarnej (Dansker) oraz fragment muru otaczającego dawny spacerniak więzienia znajdującego się w zamku.
Das Volk steht auf März 1813
Naród powstaje - Marzec 1813

    źródło: Stadtarchiv Celle







Karabiny Infanteriegewehr M 1801 (prawdopodobnie) z bagnetemi tulejowymi, charakterystyczne wysokie czapki ceratowe z daszkiem i aplikowanymi krzyżami
- to tylko niektóre elementy umundurowania i wyposażenia, które zostały z pieczołowitą dokładnością odtworzone przez organizatorów.

    źródło: Stadtarchiv Celle





Zagadka

W którym miejscu zrobiono powyższą fotografię?

Przyznam, że zadanie jest trudne. Więc będzie mała podpowiedź (a nawet dwie).

Duży dom po prawej stronie (widoczna jest tylko ściana szczytowa z dostawioną niegdyś częścią magazynowo - produkcyjną) zachował się do czasów obecnych.

Powodzenia :)









czwartek, 19 marca 2015

Rok wojny - pamiątkowa fotografia





Pozostając w klimatach Wielkiej Wojny...


Tym razem chciałbym zaprezentować jedną z ciekawszych fotografii pocztówkowej. Śmiało mogę napisać, że poniższe pamiątkowe zdjęcie żołnierzy Landsturmu jest unikatem. Zostało wykonane prawdopodobnie na froncie wschodnim w 1915 roku - w pierwszą rocznicę rozpoczęcia I wojny światowej.  Przedstawia ochotników z Reńsko - Westfalskiego Landsturmu, a dokładniej z I Kompani Marienwerder. Myślę, że w tym przypadku chodzi o Nasz Marienwerder.  W tym samym czasie na froncie wschodnim walczyli inni Landsturm`owcy  z Naszych okolic.

    źródło: zbiory własne




Na pamiątkę
1914 Rok Wojny 1915
Rheinisch : Westpfälischer : Landsturm
I Komp. Marienwerder... Osten

                               



Na uwagę zasługują elementy umundurowania i uzbrojenia. Znawcy tematu na pewno wypatrzą tu jakieś interesujące ciekawostki. 



                                              




Do formacji Landsturmu zaciągali się na ochotnika 40, 50 a nawet 60 latkowie. W większości przypadków ochotnicy byli bez przygotowania czy wyszkolenia wojskowego.


Wielka szkoda, że fotografia jest bez obiegu lub nie została podpisana na odwrocie. Pomogłoby to w znacznym stopniu przy identyfikacji mężczyzn uwiecznionych na zdjęciu. Pamiątkę z okresu wojny pokazałem nieprzypadkowo.  Mam pewne przepuszczenia, co do jednej osoby, która mogłaby być związana z jedną z zagród z okolic Marienwerder. Ale o tym innym razem :)



sobota, 7 marca 2015

Kartki pocztowe z okresu I Wojny Światowej





      Niezwykle cennym źródłem historycznym dotyczącym I wojny światowej są kartki pocztowe. Żołnierze wysyłając je do swoich najbliższych z terenów frontowych lub miejsc rekonwalescencji, często opisywali swoje losy bitewne oraz tęsknotę za rodziną. Jednak nie należy zapominać, że również rodziny żołnierzy często wysyłali wiadomości za pomocą poczty polowej do walczących na frontach narzeczonych, mężów, synów, ojców czy wnuków.

Poniższe kolorowe kartki są w formie iście romantycznej. Przedstawiają siedzącego w zadumie niemieckiego żołnierza pod drzewem. Sentencje, które zostały na nich umieszczone były dosyć popularne na podobnych pocztówkach z okresu Wielkiej Wojny. Były one w tym tak trudnym czasie wysyłane w ogromnych ilościach. Co świadczyło o tęsknocie za najbliższymi oraz obawę o nadchodzącej śmierci.

Wiem, że modlę się za serce

Kiedyś marzyłem o zmierzchu,
Jak mnie sen Boga łagodny odwiedził:
Chciałbym odnaleźć kochające serce,
które mnie do nieba zaniesie.



                    źródło: zbiory własne






Wiem, że modlę się za serce

Ponad moje tęsknoty modlę się,
By nakłonić mnie do nowej odwagi, która stawi czoła życiu.
Wiem, że serce, za które modlę się
Jest dla mnie dobre.



                     źródło: zbiory własne







P.S.
Chyba dokonałem poprawnego tłumaczenia sentencji :)




wtorek, 10 lutego 2015

Antek Cwaniak - najmłodszy kwidzyński bloger

       Tym razem nieco inna historia, mianowicie chciałbym Wam przedstawić najmłodszego kwidzyńskiego blogera - Antka Cwaniaka.


Tydzień temu moje dwa urwisy miały przyjemność bawić się z dziećmi moich przyjaciół - Jankiem i Antkiem. Właśnie wtedy dowiedziałem się, że mały Antek przy pomocy rodziców "bloguje"!
Mały Antoś mimo trudności, z którymi boryka się na co dzień jest pogodnym i wesołym chłopcem. Jak każdy z nas ma marzenia i chęć do normalnego życia. Na stronie internetowej możecie się zapoznać z dokonaniami, galerią i marzeniami małego Antka. Poznacie również jego starszego braciszka Janka oraz jego najbliższych.
Gorąco zapraszam wszystkich do wsparcia i odwiedzenia strony młodszego kolegi - blogera 

antekcwaniak.blogspot.com









wtorek, 3 lutego 2015

Kanitzken, Kunkenau, Kaniczki - Zagroda Martina Petzke / Franza Bechera cz.1





Czy wszystko, co piękne, wartościowe i ekscytujące musi kiedyś przeminąć?

     Jadąc z Kwidzyna w kierunku Nebrowa Wielkiego nie sposób było nie zauważyć we wsi Kaniczki podniszczonej, starej drewnianej zagrody z charakterystyczną "nadbudówką" wspartą na czterech słupach. Była to zagroda zespolona liniowa, konstrukcji wieńcowej z murowaną częścią inwentarską o bardzo bogatej historii sięgającej 1757 roku! Jej wizytówką była podcieniowa wystawka. Była jednym z nielicznych ocalałych świadków dziedzictwa olęderskiego, które kształtowało się w Dolinie Wisły na przestrzeni kilku stuleci. Była ostatnią i najstarszą tego typu zagrodą znajdującą się na Nizinie Kwidzyńskiej.








Napisałem dosyć dobitnie kilka razy "była", ponieważ trzy miesiące temu zniknęła na zawsze z krajobrazu kulturowego Kwidzyńskiej Doliny Wisły. Tak moi Drodzy, zostaliśmy pozbawieni perełki architektury drewnianej - związanej z osadnikami olęderskimi.  Pewnie zadajecie sobie pytanie - co się z nią stało? Została zburzona? Jeśli tak, to, kto za to odpowiada?

Najłatwiej byłoby całą winę zrzucić na właścicieli, ale w tym przypadku nie można tego zrobić i to, co najmniej z dwóch powodów. Proces destabilizacji zagrody nie był spowodowany celowo oraz  jako, że zabytek był naszym wspólnym dobrem, to moralnie odpowiadamy za to wszyscy, tzn. lokalne urzędy samorządowe, urzędy konserwatorskie, lokalne muzea,  stowarzyszenia turystyczno-historyczne, pasjonaci, badacze dawnej architektury, mieszkańcy Kaniczek jak i pobliskich wsi oraz sami użytkownicy. Pozostawiliśmy  właścicieli tak cennego zabytku samym sobie. Po 1945 roku było ich dwóch. Jeden jak i drugi właściciel robił "wszystko, co mógł", aby utrzymać całość zabudowań w należytym porządku. Niestety te działania były niewystarczające. Bez wsparcia finansowego, rzeczowego i merytorycznego nie byli w stanie sami sobie poradzić z nawarstwiającymi się problemami i wydatkami związanymi z kosztownymi pracami remontowymi. Od dobrych kilkunastu lat cała zagroda wraz z tzw. małą architekturą popadała w ruinę. Rozbiórka zniszczonej wolnostojącej stodoły, dachu nad częścią inwentarską oraz kunsztownej werandy - to wszystko działo się na naszych oczach. Czy ktoś na taki stan rzeczy zareagował?



Wołanie o pomoc...






Sentymentalne wspomnienia...







Problem z zachowaniem dziedzictwa kulturowego Doliny Wisły istnieje nie od dziś. Chciałbym przedstawić  najważniejsze czynniki, które sprawiły i sprawiają, że jego elementy (układy przestrzenne wsi, nasadzenia zieleni, architektura mieszkalna i gospodarcza oraz cmentarze)  ulegają kaleczeniu, m.in. poprzez niszczenie, wyburzenia, przekształcenia i nawarstwienia.
- Po II wojnie światowej nastąpiła wymiana ludności m.in. na terenach Doliny Wisły. Nowi osadnicy nie czuli więzi emocjonalnej z nowym miejscem zamieszkania,
- Większe domostwa były zamieszkiwane przez dwie lub kilka rodzin, co  wpływało negatywnie na pierwotny układ przestrzenno - funkcjonalny, stan techniczny oraz na stan estetyczny,
- Brak zrozumienia dla kultury materialnej i niematerialnej dawnych osadników (względy mentalne),
- Brak profilaktycznych działań zapobiegawczych,
- Brak funduszy na kosztowne remonty,
- Brak podstaw prawnych dot. ratowania całego krajobrazu kulturowego,
- Brak dostatecznego wsparcia Wojewódzkich Konserwatorów Zabytków,
- Zmiana standardów mieszkaniowych na wsi,
- Zmniejszenie liczby gospodarstw rolnych co powoduje wyludnienie obszarów wiejskich,
- Brak dostatecznej ochrony przeciwpożarowej (również umyślne podpalenia),
- Starzenie się materiału budowlanego.
Oczywiście nie można za wszystko obarczać ludność napływową i panującą sytuację polityczno - prawną. Krótko mówiąc, na omawiane dziedzictwo negatywnie wpływa oprócz czynników historycznych, także ogólny rozwój cywilizacyjny na wsi. Z takim rozwojem borykali się także sami osadnicy olęderscy i ich potomkowie, którzy zamieszkiwali obszary Niziny Kwidzyńskiej przed 1945 rokiem.  Co najmniej kilka czynników, które wyżej wymieniłem można przypisać także na okres ich bytności. Jeden z regionalistów, badający historię dawnego Kwidzyna i jego okolic, Erich Wernicke w jednej ze swoich publikacji z 1912 roku porusza temat zagród i ich wyposażenia w Kwidzyńskiej Dolinie Wisły. W swoim artykule wspomina między innymi o zniszczonych zagrodach na skutek występowania pożarów, popadaniu w ruinę oraz ignorancji właścicieli. Porusza też kwestię standardów mieszkaniowych na wsi. Oprócz publikacji Wernickego można przedstawić jeszcze kilka innych przykładów, np. samą zagrodę Becherów (ostatnich niemieckich właścicieli zagrody w Kaniczkach). Wprawdzie dbali o swój dom i o tzw. małą architekturę, ale jednak szli z duchem czasu. Za ich "kadencji" zagroda została otynkowana, pozbawiona tzw. ostatków w narożach, nastąpiła zmiana pokrycia dachu, podłączono elektryczność oraz rozebrano starą stodołę na rzecz nowej (większej) postawionej tuż obok. Takich przekształceń można by wymienić jeszcze więcej. Wiele zmian było także wynikiem interwencji Prowincjonalnego Konserwatora Zabytków oraz przepisów przeciwpożarowych.





Drugie życie

  Moi Drodzy, omawiana zagroda z Kaniczek "żyje"!!! Można powiedzieć, że po długiej i śmiertelnej chorobie w tej chwili przechodzi bardzo ciężką operację, która powinna się zakończyć pomyślnie. Jestem o tym przekonany.

Zabytkiem zaopiekowali się specjaliści, a zarazem pasjonaci z Muzeum Etnograficznego im. Marii Znamierowskiej-Prüfferowej w Toruniu. Już od jakiegoś czasu przeprowadzali badania architektoniczne i jego inwentaryzacje. Instytucja pozyskała fundusze na zakup, translokację i restaurację zabytku.  Na potrzeby ratowania dziedzictwa architektury osadników olęderskich powstaje kolejny już oddział tej placówki - Olenderski Park Etnograficzny w Wielkiej Nieszawce koło Torunia. Będzie on pierwszym i jak do tej pory jedynym w Polsce muzeum na wolnym powietrzu dedykowanym budownictwu kolonizacyjnemu związanemu z osadnictwem olęderskim. To właśnie do niego trafiła nasza zagroda. Na wieść o przenoszeniu zabytku początkowo ogarną mnie smutek i żal, ale teraz dochodzę do wniosku, że to było w zaistniałej sytuacji chyba jedyne i słuszne rozwiązanie. Niestety nie wszystkie pozostałości po dziedzictwie olęderskim mają tyle szczęścia. Muzea etnograficzne nie są wstanie pomóc wszystkim zabytkom tego typu. Między innymi, dlatego celowo na wstępie wprowadziłem częściowo w błąd czytelników pisząc o zagrodzie w czasie przeszłym, aby wzbudzić dramatyzm  i poczucie winy za nasze niewystarczające zaangażowanie w ratowanie kulturowego dziedzictwa olęderskiego w Kwidzyńskiej Dolinie Wisły.



Wraz z moją koleżanką Joanną Jezierską, która jest opiekunem Działu Archeologii i Etnografii w Muzeum w Kwidzynie, mieliśmy okazję przyglądać się pracom  demontażowym zagrody w Kaniczkach. Zanim przedstawię fotorelację z całego przedsięwzięcia chciałbym wyszczególnić najważniejsze czynniki warunkujące  translokację zabytku:

- bezpośrednie zagrożenie zabytku, jego elementów lub wyposażenia,
- nowe miejsce lokalizacji powinno spełniać wszelkie wymagane warunki (np. muzeum lub park etnograficzny).

 Karta Wenecka (Międzynarodowa Karta Konserwacji i Restauracji Zabytków i Miejsc Zabytkowych z 1964 roku)

Art. 7. Zabytek jest nierozdzielny od historii, której jest świadectwem i od otoczenia, w którym jest położony. W wyniku powyższego przemieszczenia zabytku w całości lub w części nie może być dopuszczalne, chyba, że wymaga tego zachowanie zabytku lub usprawiedliwiają je względy na nadrzędny interes narodowy bądź międzynarodowy.



Przed translokacją drewnianego budynku należy wykonać szereg niezbędnych czynności mających na celu dobro zabytku:

- uzyskanie zgody Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków (jeżeli zabytek jest w rejestrze),
- zebranie szczegółowych informacji o zabytku (stan zachowania, historia, lokalizacja, przekształcenia, dane techniczne, szczegółowa inwentaryzacja, pełna dokumentacja opisowa, pomiarowo- rysunkowa,  fotograficzna),
- wykonanie szczegółowego planu przeniesienia zabytku, z dokładnym opisem nowej lokalizacji,
- przed pracami rozbiórkowymi należy odpowiednio oznaczyć wszystkie poszczególne elementy (blaszki nierdzewne z numerkami 20x40 mm), następnie trzeba ponumerować oznaczone elementy na inwentaryzacji pomiarowo-rysunkowej (zdjęcia),
- wyznaczenie kolejności demontażu poszczególnych elementów, w celu jak najmniejszej możliwości uszkodzenia zabytkowej substancji,
- zabezpieczenia elementów do demontażu i transportu (uważać na złącza, odpowiednie składowanie),
- przy rozbiórce wskazane prowadzenie dziennika prac.


Należy podkreślić, że przed demontażem oraz w jego trakcie, należy przeprowadzić również specjalistyczne badania architektoniczne (trzy grupy: analiza, rozwarstwienia i rekonstrukcja). Nieodłącznym elementem badań architektonicznych są badania historyczne. Wyniki obu badań wraz z przeprowadzoną analizą wartościującą są podstawą koncepcyjnego projektu konserwatorskiego. Kolejną dokumentację stanowi ekspertyza mykologiczna oraz traseologiczna.

Jeszcze jedna bardzo ważna kwestia - podczas prac rozbiórkowych dążymy do zachowania maksymalnej ilości zabytkowej substancji.





Prace rozbiórkowe


Nad zagrodą przez dziesiątki lat dominowały okazałe drzewa. Chroniły dom m.in. przed niebezpieczeństwami atmosferycznymi,
dawały poczucie bezpieczeństwa oraz cień w upalne dni lata mieszkańcom zagrody  








Jedną z pierwszych czynności był demontaż pokrycia dachu.
Prawdopodobnie od lat 30. lub 40. ubiegłego stulecia dach został pokryty od strony szosy dachówką "holenderką". Pierwotnie występowała tu strzecha i gont







Już od dłuższego czasu część inwentarska została pozbawiona oryginalnego dwuspadowego dachu. Cały obszar, na którym trwały prace był odpowiednio zabezpieczony przed nieproszonymi gośćmi







Pomiędzy częścią mieszkalną, a inwentarską wybudowana została w późniejszym okresie ceglana ściana (przeciwogniowa) 






Dachówka po usunięciu z dachu została złożona na paletach, odpowiednio zabezpieczona i przygotowana do transportu







Pamiątkowe zdjęcie z ekipą Działu Architektury i Parków Etnograficznych. Od lewej: Danuta Derkowska, Joanna Jezierska (MK), Anna Maślak, Łukasz Rzepczyński (MK), Ewa Tyczyńska














Widok od strony Wisły









Widok od strony północnej, pozostałości po części inwentarskiej









Po demontażu pokrycia dachu odsłonięta została więźba, która posiadała wiele elementów wtórnych







Stan zachowania konstrukcji nośnej dachu był już w nienajlepszym stanie








Fragment strychu tuż przy ceglanej ścianie przeciwpożarowej. Po lewej stronie widoczna jest przytwierdzona  do krokwi blaszka z kolejnym numerem









Fragment komina butelkowego wychodzącego z tzw. czarnej kuchni









Widok na podcieniową wystawkę pozbawioną już połaci dachu







Wnętrze pomieszczenia mieszczącego się w wystawce
pierwotnie pełniło funkcję magazynową, a z czasem mieszkalną







Fragment bierwion z dyblem (drewnianych elementów, z których składała się konstrukcja części mieszkalnej) był już w stadium głęboko posuniętej destrukcji









Kalenica dachu z widocznymi krokwiami, jętkami oraz deskowym szczycie wystawki od wewnętrznej strony







Wystawka jest konstrukcji wieńcowej z deskowanym pionowo szczytem,
Węgłowanie (łączenie) bierwion na tzw. obłap z ostatkami. Przykryta została dachem dwuspadowym. Wsparta na czterech słupach spoczywających na kamienno- ceglanej podmurówce. Pierwotnie było sześć słupów (cztery widoczne oraz dwa przyległe do ściany zagrody)








Niezwykle cennym elementem jest widoczna na zdjęciu kuta wywieszka pochodząca prawdopodobnie z przełomu lat 20. i 30. XX wieku. Była do niej przymocowana lampa elektryczna. Na fakturze bierwion i słupów jest też ślad po tabliczkach (szyldach) ubezpieczeniowych








Na pierwszym planie bogato opracowane snycersko słupy podtrzymujące całą wystawkę. Specjaliści z Muzeum Etnograficznego (dr Maciej Prarat i Anna Maślak) odkryli m.in. w tych miejscach kilka istotnych ciekawostek związanych z okresem  budowy zagrody. Same słupy zachowały się w dosyć dobrym stanie. Wypłukane słoje dodają im niesamowitego autentyzmu, a odbiorcy poczucie wartości dawności








Na każdym ze słupów jest widoczne zdobnictwo w postaci rozetek








W narożu łączenia dwóch belek nośnych wystawki znajdował się słup tuż przy licu ściany









Dokładnie to samo miejsce, co wyżej, tylko kadr z drugiej strony. Kilkadziesiąt lat temu część mieszkalna została otynkowana i nie można było kontrolować stanu elementów drewnianych. To, co widzimy to efekt złego odprowadzenia wody opadowej z tzw. kosza (łączenie dwóch połaci dachu: głównego z wystawką). Od wewnątrz to miejsce wyglądało znacznie gorzej







Główne wejście do części mieszkalnej prowadzące do sieni. Od dłuższego czasu było nieużytkowane. Cechą charakterystyczną  wszystkich zagród występujących niegdyś w Kwidzyńskiej Dolinie Wisły (przed 1945 r. było ich 6 nie licząc szkoły w Olszanicy) były okna umieszczone tuż obok drzwi pod stropem wystawki. Stolarka drzwiowa (dwuskrzydłowa, ramowo płycinowa) pochodzi najprawdopodobniej z połowy XIX w.








 Zachował się podest z balustradą o balaskach deskowych tworzących ażurową dekorację

 







Naroże domu z widocznym węgłowaniem na jaskółczy (rybi) ogon
(rodzaj wiązania ciesielskiego). Pierwotnie występowały tu z ostatkami, które przed otynkowaniem zostały obcięte







 Jeszcze kilka lat temu do południowej ściany szczytowej dostawiona była kunsztowna altana. Pierwotnie drzwi te mogły pełnić funkcję awaryjną (przeciwpożarową) lub -jak twierdziły specjalistki z muzeum- twórcy zagrody mogli planować w przyszłości w tym miejscu dostawić izbę starków (dziadków)








Oryginalna stolarka okienna nie zachowała się. Poniższe dwa okna ościeżnicowe z krzyżami okiennymi mogą pochodzić z II poł. XIX w. Kompozycję okien uzupełniały listwy boczne i nadokienne oraz zewnętrzne okiennice ramowo płycinowe








Pozostałości starej farby, zardzewiały zawias licowy przybity kutymi gwoździami, wytarty skobel przytrzymujący skrzydło okiennicy oraz pajęczyna...
Nawet takie miejsce może wzbudzić zachwyt









Widok na fragment zachodniej ściany zagrody (od strony Wisły)








Widoczne profilowane ostatki górnych bierwion wysunięte przed lico ściany tzw. Rysie





Widok od strony Wisły, 
już bez więźby i stolarki okiennej










Stan podwaliny spoczywającej na podmurówce kamiennej  był w katastrofalnym stanie. Elementy drewniane były zawilgocone i zadomowione przez spuszczela i kołatka








Nic dodać nic ująć
Zagroda nam po prostu znika...










Kilka ujęć z wnętrza


Pierwotnie część mieszkalna przyziemia składała się z dużej i małej izby, sieni, dwóch komór oraz czarnej i białej kuchni. Do czasów demontażu oczywiście oryginalny układ funkcjonalno- przestrzenny nie zachował się. Został zmieniony w znacznym stopniu przez ostatnich właścicieli.





Fragment nagiego stopu w wielkiej izbie









Na uwagę zasługują belki stropowe. W wielkiej izbie są profilowane, natomiast w mniejszej fazowane 





We wnętrzach obu izb dokonano zaskakującego odkrycia. Pod kilkoma warstwami tapety odkryto fragmenty tapet z początków XX wieku!
















Mała izba z widocznym po prawej stronie

 miejscem po szafie wnękowej, która się nie

zachowała :(







Demontaż bierwion












przy tej operacji niezbędny był też ciężki sprzęt (Manitou)







Sprawczynie całego zamieszania - Ewa i Ania z muzeum.
Tak naprawdę to te Panie są odpowiedzialne za zniknięcie naszej zagrody :)









Ania pod czujnym okiem Ewy i Asi podnosi... szczotkę?! :)











Sień i wejście do dużej izby








Asia wnikliwie przeglądała cegły. Na tej w ręku widniał napis: "Ziegelei Neuenburg" - Cegielnia Nowe









Bohaterami drugiego planu są budowlańcy - cieśle, którzy przyjechali z Podsarnia koło Rabki. To właśnie ta ekipa przyjęła na siebie ciężar prac demontażowych i montażowych. Ich doświadczenie i kunszt pracy przy nadzorze zespołu specjalistów z muzeum sprawi, że nasza zagroda powróci do życia i odzyska dawny blask.




Dowodzący cieśli - Józef Stasiak

Na poniższym zdjęciu widzimy jak pracownik zespołu dokładnie oczyszcza cegły ze starego tynku








Reasumując



Wszystkie elementy zagrody znajdują się już w Wielkiej Nieszawce. Prace restauratorskie i budowlane idą pełną parą. Na stronach internetowych muzeum można śledzić postęp działań:





 
Jeszcze w listopadzie 2014 roku wbito symbolicznie pierwsze szpadle, tego zaszczytu dokonały już nam znane Panie: Ewa Tyczyńska, Anna Maślak i Danuta Derkowska (aut. fot.) w towarzystwie dyrektora muzeum - Huberta Czachowskiego oraz szefa firmy wykonawczej  - Józefa Stasiaka









Każda poważniejsza ingerencja w zabytek np. restauracja czy w tym przypadku translokacja związana z gruntowną restauracją, powoduje zatracenie autentyzmu, wartości dawności i poniekąd wartości emocjonalnych. Nasza zagroda z Kaniczek po zmianie swojego pierwotnego położenia prawdopodobnie zachowa poniżej 50% oryginalnej zabytkowej substancji. Spowodowane jest to głównie niedostatecznymi pracami profilaktycznymi oraz remontowymi na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat.  Niemniej jednak warto angażować wszelkie możliwe środki, aby ratować różnorodnej maści zabytki w tym niewielkie pozostałości dziedzictwa olęderskiego. Oczywiście najlepiej, aby relikty spuścizny dawnych osadników Doliny Wisły pozostawały w swoim naturalnym otoczeniu (np. tak jak to się robi na Żuławach). Jednak nie zawsze jest to możliwe. Ostatnią nadzieją dla budownictwa ludowego
 skazanego na zagładę mogą być zdeterminowani właściciele, pasjonaci, stowarzyszenia, fundacje oraz  Muzea Etnograficzne (skanseny).



Zagroda z Kaniczek trafiła w bardzo dobre ręce. Będzie miała fachową opiekę i nadzór konserwatorski na bardzo wysokim poziomie. Jej nowym "domem" jest przestrzeń analogiczna do tej z Kaniczek. Dzięki zmianie położenia i właściciela będzie mogła cieszyć oko następnym pokoleniom oraz w raz z innymi zabytkami znajdującymi się w Parku Olęderskim w Wielkiej Nieszawce, powinna wpłynąć na zmianę mentalności tej grupy zwiedzających nie do końca zdających sobie sprawę  z bogactwa zabytków. Dotyczy to turystów zarówno z miast jak i ze wszystkich terenów wiejskich. Być może zwiedzający po takiej podróży w czasie dostrzegą wartości  krajobrazu kulturowego w swoim miejscu zamieszkania.  A to jest klucz do sukcesu w kontekście ratowania całego naszego wspólnego dziedzictwa, które odziedziczyliśmy od poprzednich pokoleń.

Zabytek należy - Zrozumieć, Zachwalać i Zachować





c.d.n.


 

 Literatura:
- Barganowski A. i Michalik H., Śladami menonitów w Dolinie Kwidzyńskiej – przewodnik, Kwidzyn 2009
- Prarat M., Architektura Chłopska Doliny Dolnej Wisły w latach 1772-1945 i jej problematyka konserwatorska, Toruń 2012
- Tyczyńska E., Park Etnograficzny w Toruniu – przewodnik, Toruń 2013
- Wernicke E., Bauernhäuser der Marienwerder Niederung…- Zeitschrift Heft 50, Marienwerder 1912
- Ochrona dziedzictwa kulturowego na terenie województwa Kujawsko-pomorskiego - doświadczenie, stan obecny, perspektywy, praca zbiorowa pod redakcją Sławomira Łanieckiego, Bydgoszcz 2014, s.262-273 (Anna Maślak i Ewa Tyczyńska - Olęderski Park Etnograficzny w Wielkiej Nieszawce jako forma ochrony architektury z terenu Doliny Dolnej Wisły)