Postanowiłem rozpocząć nowy cykl
tematów, żeby wypełnić lukę czasową między dłuższymi opracowaniami.
Jednym z tych tematów będą rachunki
i inne kwity firmowe. Przez okres mojego zbieractwa udało mi się zgromadzić
znaczną ilość tych jakże nie zwykle interesujących ciekawostek historycznych.
Nie tylko z przedwojennego Kwidzyna, ale z terenu całych Prus Wschodnich i
Zachodnich. W tym miejscu muszę się Wam przyznać, że około 10 lat temu pozbyłem się pięknych rachunków z Gdańska,
Bydgoszczy, Torunia i innych miast. Do dziś nie mogę tego odżałować. No cóż
wszystkiego nie da się kolekcjonować.
Rachunki i inne kwity firmowe nie dość,
że są eksponatami same w sobie to na dodatek stanowią nieocenione źródło
wiedzy na temat osób lub firm czy też drukarni w których zostały
wydrukowane. Na przestrzeni wieków przechodziły wiele metamorfoz. Od ręcznie pięknie
pisanych na czerpanym papierze do drukowanych prosto z drukarki szarych
bezdusznych kartek papieru w czasach obecnych. Najciekawsze dla mnie pochodzą z
okresu: od końca XIX do lat 20. XX wieku. Posiadają niepowtarzalną formę
reklamy i informacji o firmie lub instytucji. Mam tu namyśli nagłówek rachunku. Mogę śmiało
stwierdzić iż były to małe arcydzieła bogate w zdobnictwo posiadające dusze. W obecnych
czasach możemy się nimi fascynować i je
podziwiać. Dziś takich rachunków firmowych już się nie spotyka, a jeżeli tak to
naprawdę bardzo rzadko. Nikt obecnymi rachunkami za pięćdziesiąt czy sto lat
nie będzie się zachwycać. Na wieki przepadną w wirze historii…
Na początku Naszej przygody z
rachunkami pokażę Wam rachunki i inne kwity z około 1945 roku. Być może nie są
powalające, ale są świadectwem dwóch światów, niemieckiego Marienwerder i
polskiego Kwidzyna. To znaczy czyste niemieckie druki firmowe lub urzędowe
zostały wykorzystane przez ludność, urzędy, przedsiębiorstwa a nawet sowietów tuż
po działaniach wojennych w odradzającym się już polskim mieście Kwidzynie. Na
skutek grabieży i podpaleń przez Armie Czerwoną i szabrowników brakowało dosłownie wszystkiego. Nawet czystych kartek papieru. W
ten sposób zaczęto wykorzystywać to co było pod ręką, między innymi czyste lub
wypełnione rachunki, blankiety i inne druki poniemieckie.
Poniżej mamy klasyczny przykład.
Niemiecki kwit firmowy
Rozliczenie prowizji za miesiąc…
Fabryka serów topionych Erich
Lanz Marienwerder Wpr.
Awers
Rewers
Życiorys Romana Jakimczuka
Kwidzy”ń” dnia 3.X.45 r.
Treść możecie przeczytać sami…
źródło: zbiory prywatne
c.d.n.
Jak tak patrzę na te kwity, to dochodzę do wniosku, że zdecydowanie nie ma co narzekać na formę płacenia rachunków dzisiaj. Jest bardzo prosta :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń