piątek, 22 marca 2013

Rachunki i inne kwity firmowe - fabryka serów topionych Erich Lanz




    Postanowiłem rozpocząć nowy cykl tematów, żeby wypełnić lukę czasową między dłuższymi opracowaniami.  

Jednym z tych tematów będą rachunki i inne kwity firmowe. Przez okres mojego zbieractwa udało mi się zgromadzić znaczną ilość tych jakże nie zwykle interesujących ciekawostek historycznych. Nie tylko z przedwojennego Kwidzyna, ale z terenu całych Prus Wschodnich i Zachodnich. W tym miejscu muszę  się Wam przyznać, że około 10 lat temu pozbyłem się pięknych rachunków z Gdańska, Bydgoszczy, Torunia i innych miast. Do dziś nie mogę tego odżałować. No cóż wszystkiego nie da się kolekcjonować. 

Rachunki i inne kwity firmowe nie dość, że są eksponatami same w sobie to na dodatek stanowią nieocenione źródło wiedzy na temat osób lub firm czy też drukarni w których zostały wydrukowane. Na przestrzeni wieków przechodziły wiele metamorfoz. Od ręcznie pięknie pisanych na czerpanym papierze do drukowanych prosto z drukarki szarych bezdusznych kartek papieru w czasach obecnych. Najciekawsze dla mnie pochodzą z okresu: od końca XIX do lat 20. XX wieku. Posiadają niepowtarzalną formę reklamy i informacji o firmie lub instytucji. Mam tu namyśli nagłówek rachunku. Mogę śmiało stwierdzić iż były to małe arcydzieła bogate w zdobnictwo posiadające dusze. W obecnych czasach możemy się nimi fascynować  i je podziwiać. Dziś takich rachunków firmowych już się nie spotyka, a jeżeli tak to naprawdę bardzo rzadko. Nikt obecnymi rachunkami za pięćdziesiąt czy sto lat nie będzie się zachwycać. Na wieki przepadną w wirze historii…

Na początku Naszej przygody z rachunkami pokażę Wam rachunki i inne kwity z około 1945 roku. Być może nie są powalające, ale są świadectwem dwóch światów, niemieckiego Marienwerder i polskiego Kwidzyna. To znaczy czyste niemieckie druki firmowe lub urzędowe zostały wykorzystane przez ludność, urzędy, przedsiębiorstwa a nawet sowietów tuż po działaniach wojennych w odradzającym się już polskim mieście Kwidzynie. Na skutek grabieży i podpaleń przez Armie Czerwoną i szabrowników brakowało dosłownie wszystkiego. Nawet czystych kartek papieru. W ten sposób zaczęto wykorzystywać to co było pod ręką, między innymi czyste lub wypełnione rachunki, blankiety i inne druki poniemieckie.

Poniżej mamy klasyczny przykład.


Niemiecki kwit firmowy
Rozliczenie prowizji za miesiąc…
Fabryka serów topionych Erich Lanz Marienwerder Wpr.
Awers

                   źródło: zbiory prywatne



Rewers
Życiorys Romana Jakimczuka
Kwidzy”ń” dnia 3.X.45 r.
Treść możecie przeczytać sami…

      źródło: zbiory prywatne



c.d.n.


2 komentarze:

  1. Jak tak patrzę na te kwity, to dochodzę do wniosku, że zdecydowanie nie ma co narzekać na formę płacenia rachunków dzisiaj. Jest bardzo prosta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń