wtorek, 10 lutego 2015

Antek Cwaniak - najmłodszy kwidzyński bloger

       Tym razem nieco inna historia, mianowicie chciałbym Wam przedstawić najmłodszego kwidzyńskiego blogera - Antka Cwaniaka.


Tydzień temu moje dwa urwisy miały przyjemność bawić się z dziećmi moich przyjaciół - Jankiem i Antkiem. Właśnie wtedy dowiedziałem się, że mały Antek przy pomocy rodziców "bloguje"!
Mały Antoś mimo trudności, z którymi boryka się na co dzień jest pogodnym i wesołym chłopcem. Jak każdy z nas ma marzenia i chęć do normalnego życia. Na stronie internetowej możecie się zapoznać z dokonaniami, galerią i marzeniami małego Antka. Poznacie również jego starszego braciszka Janka oraz jego najbliższych.
Gorąco zapraszam wszystkich do wsparcia i odwiedzenia strony młodszego kolegi - blogera 

antekcwaniak.blogspot.com









wtorek, 3 lutego 2015

Kanitzken, Kunkenau, Kaniczki - Zagroda Martina Petzke / Franza Bechera cz.1





Czy wszystko, co piękne, wartościowe i ekscytujące musi kiedyś przeminąć?

     Jadąc z Kwidzyna w kierunku Nebrowa Wielkiego nie sposób było nie zauważyć we wsi Kaniczki podniszczonej, starej drewnianej zagrody z charakterystyczną "nadbudówką" wspartą na czterech słupach. Była to zagroda zespolona liniowa, konstrukcji wieńcowej z murowaną częścią inwentarską o bardzo bogatej historii sięgającej 1757 roku! Jej wizytówką była podcieniowa wystawka. Była jednym z nielicznych ocalałych świadków dziedzictwa olęderskiego, które kształtowało się w Dolinie Wisły na przestrzeni kilku stuleci. Była ostatnią i najstarszą tego typu zagrodą znajdującą się na Nizinie Kwidzyńskiej.








Napisałem dosyć dobitnie kilka razy "była", ponieważ trzy miesiące temu zniknęła na zawsze z krajobrazu kulturowego Kwidzyńskiej Doliny Wisły. Tak moi Drodzy, zostaliśmy pozbawieni perełki architektury drewnianej - związanej z osadnikami olęderskimi.  Pewnie zadajecie sobie pytanie - co się z nią stało? Została zburzona? Jeśli tak, to, kto za to odpowiada?

Najłatwiej byłoby całą winę zrzucić na właścicieli, ale w tym przypadku nie można tego zrobić i to, co najmniej z dwóch powodów. Proces destabilizacji zagrody nie był spowodowany celowo oraz  jako, że zabytek był naszym wspólnym dobrem, to moralnie odpowiadamy za to wszyscy, tzn. lokalne urzędy samorządowe, urzędy konserwatorskie, lokalne muzea,  stowarzyszenia turystyczno-historyczne, pasjonaci, badacze dawnej architektury, mieszkańcy Kaniczek jak i pobliskich wsi oraz sami użytkownicy. Pozostawiliśmy  właścicieli tak cennego zabytku samym sobie. Po 1945 roku było ich dwóch. Jeden jak i drugi właściciel robił "wszystko, co mógł", aby utrzymać całość zabudowań w należytym porządku. Niestety te działania były niewystarczające. Bez wsparcia finansowego, rzeczowego i merytorycznego nie byli w stanie sami sobie poradzić z nawarstwiającymi się problemami i wydatkami związanymi z kosztownymi pracami remontowymi. Od dobrych kilkunastu lat cała zagroda wraz z tzw. małą architekturą popadała w ruinę. Rozbiórka zniszczonej wolnostojącej stodoły, dachu nad częścią inwentarską oraz kunsztownej werandy - to wszystko działo się na naszych oczach. Czy ktoś na taki stan rzeczy zareagował?



Wołanie o pomoc...






Sentymentalne wspomnienia...







Problem z zachowaniem dziedzictwa kulturowego Doliny Wisły istnieje nie od dziś. Chciałbym przedstawić  najważniejsze czynniki, które sprawiły i sprawiają, że jego elementy (układy przestrzenne wsi, nasadzenia zieleni, architektura mieszkalna i gospodarcza oraz cmentarze)  ulegają kaleczeniu, m.in. poprzez niszczenie, wyburzenia, przekształcenia i nawarstwienia.
- Po II wojnie światowej nastąpiła wymiana ludności m.in. na terenach Doliny Wisły. Nowi osadnicy nie czuli więzi emocjonalnej z nowym miejscem zamieszkania,
- Większe domostwa były zamieszkiwane przez dwie lub kilka rodzin, co  wpływało negatywnie na pierwotny układ przestrzenno - funkcjonalny, stan techniczny oraz na stan estetyczny,
- Brak zrozumienia dla kultury materialnej i niematerialnej dawnych osadników (względy mentalne),
- Brak profilaktycznych działań zapobiegawczych,
- Brak funduszy na kosztowne remonty,
- Brak podstaw prawnych dot. ratowania całego krajobrazu kulturowego,
- Brak dostatecznego wsparcia Wojewódzkich Konserwatorów Zabytków,
- Zmiana standardów mieszkaniowych na wsi,
- Zmniejszenie liczby gospodarstw rolnych co powoduje wyludnienie obszarów wiejskich,
- Brak dostatecznej ochrony przeciwpożarowej (również umyślne podpalenia),
- Starzenie się materiału budowlanego.
Oczywiście nie można za wszystko obarczać ludność napływową i panującą sytuację polityczno - prawną. Krótko mówiąc, na omawiane dziedzictwo negatywnie wpływa oprócz czynników historycznych, także ogólny rozwój cywilizacyjny na wsi. Z takim rozwojem borykali się także sami osadnicy olęderscy i ich potomkowie, którzy zamieszkiwali obszary Niziny Kwidzyńskiej przed 1945 rokiem.  Co najmniej kilka czynników, które wyżej wymieniłem można przypisać także na okres ich bytności. Jeden z regionalistów, badający historię dawnego Kwidzyna i jego okolic, Erich Wernicke w jednej ze swoich publikacji z 1912 roku porusza temat zagród i ich wyposażenia w Kwidzyńskiej Dolinie Wisły. W swoim artykule wspomina między innymi o zniszczonych zagrodach na skutek występowania pożarów, popadaniu w ruinę oraz ignorancji właścicieli. Porusza też kwestię standardów mieszkaniowych na wsi. Oprócz publikacji Wernickego można przedstawić jeszcze kilka innych przykładów, np. samą zagrodę Becherów (ostatnich niemieckich właścicieli zagrody w Kaniczkach). Wprawdzie dbali o swój dom i o tzw. małą architekturę, ale jednak szli z duchem czasu. Za ich "kadencji" zagroda została otynkowana, pozbawiona tzw. ostatków w narożach, nastąpiła zmiana pokrycia dachu, podłączono elektryczność oraz rozebrano starą stodołę na rzecz nowej (większej) postawionej tuż obok. Takich przekształceń można by wymienić jeszcze więcej. Wiele zmian było także wynikiem interwencji Prowincjonalnego Konserwatora Zabytków oraz przepisów przeciwpożarowych.





Drugie życie

  Moi Drodzy, omawiana zagroda z Kaniczek "żyje"!!! Można powiedzieć, że po długiej i śmiertelnej chorobie w tej chwili przechodzi bardzo ciężką operację, która powinna się zakończyć pomyślnie. Jestem o tym przekonany.

Zabytkiem zaopiekowali się specjaliści, a zarazem pasjonaci z Muzeum Etnograficznego im. Marii Znamierowskiej-Prüfferowej w Toruniu. Już od jakiegoś czasu przeprowadzali badania architektoniczne i jego inwentaryzacje. Instytucja pozyskała fundusze na zakup, translokację i restaurację zabytku.  Na potrzeby ratowania dziedzictwa architektury osadników olęderskich powstaje kolejny już oddział tej placówki - Olenderski Park Etnograficzny w Wielkiej Nieszawce koło Torunia. Będzie on pierwszym i jak do tej pory jedynym w Polsce muzeum na wolnym powietrzu dedykowanym budownictwu kolonizacyjnemu związanemu z osadnictwem olęderskim. To właśnie do niego trafiła nasza zagroda. Na wieść o przenoszeniu zabytku początkowo ogarną mnie smutek i żal, ale teraz dochodzę do wniosku, że to było w zaistniałej sytuacji chyba jedyne i słuszne rozwiązanie. Niestety nie wszystkie pozostałości po dziedzictwie olęderskim mają tyle szczęścia. Muzea etnograficzne nie są wstanie pomóc wszystkim zabytkom tego typu. Między innymi, dlatego celowo na wstępie wprowadziłem częściowo w błąd czytelników pisząc o zagrodzie w czasie przeszłym, aby wzbudzić dramatyzm  i poczucie winy za nasze niewystarczające zaangażowanie w ratowanie kulturowego dziedzictwa olęderskiego w Kwidzyńskiej Dolinie Wisły.



Wraz z moją koleżanką Joanną Jezierską, która jest opiekunem Działu Archeologii i Etnografii w Muzeum w Kwidzynie, mieliśmy okazję przyglądać się pracom  demontażowym zagrody w Kaniczkach. Zanim przedstawię fotorelację z całego przedsięwzięcia chciałbym wyszczególnić najważniejsze czynniki warunkujące  translokację zabytku:

- bezpośrednie zagrożenie zabytku, jego elementów lub wyposażenia,
- nowe miejsce lokalizacji powinno spełniać wszelkie wymagane warunki (np. muzeum lub park etnograficzny).

 Karta Wenecka (Międzynarodowa Karta Konserwacji i Restauracji Zabytków i Miejsc Zabytkowych z 1964 roku)

Art. 7. Zabytek jest nierozdzielny od historii, której jest świadectwem i od otoczenia, w którym jest położony. W wyniku powyższego przemieszczenia zabytku w całości lub w części nie może być dopuszczalne, chyba, że wymaga tego zachowanie zabytku lub usprawiedliwiają je względy na nadrzędny interes narodowy bądź międzynarodowy.



Przed translokacją drewnianego budynku należy wykonać szereg niezbędnych czynności mających na celu dobro zabytku:

- uzyskanie zgody Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków (jeżeli zabytek jest w rejestrze),
- zebranie szczegółowych informacji o zabytku (stan zachowania, historia, lokalizacja, przekształcenia, dane techniczne, szczegółowa inwentaryzacja, pełna dokumentacja opisowa, pomiarowo- rysunkowa,  fotograficzna),
- wykonanie szczegółowego planu przeniesienia zabytku, z dokładnym opisem nowej lokalizacji,
- przed pracami rozbiórkowymi należy odpowiednio oznaczyć wszystkie poszczególne elementy (blaszki nierdzewne z numerkami 20x40 mm), następnie trzeba ponumerować oznaczone elementy na inwentaryzacji pomiarowo-rysunkowej (zdjęcia),
- wyznaczenie kolejności demontażu poszczególnych elementów, w celu jak najmniejszej możliwości uszkodzenia zabytkowej substancji,
- zabezpieczenia elementów do demontażu i transportu (uważać na złącza, odpowiednie składowanie),
- przy rozbiórce wskazane prowadzenie dziennika prac.


Należy podkreślić, że przed demontażem oraz w jego trakcie, należy przeprowadzić również specjalistyczne badania architektoniczne (trzy grupy: analiza, rozwarstwienia i rekonstrukcja). Nieodłącznym elementem badań architektonicznych są badania historyczne. Wyniki obu badań wraz z przeprowadzoną analizą wartościującą są podstawą koncepcyjnego projektu konserwatorskiego. Kolejną dokumentację stanowi ekspertyza mykologiczna oraz traseologiczna.

Jeszcze jedna bardzo ważna kwestia - podczas prac rozbiórkowych dążymy do zachowania maksymalnej ilości zabytkowej substancji.





Prace rozbiórkowe


Nad zagrodą przez dziesiątki lat dominowały okazałe drzewa. Chroniły dom m.in. przed niebezpieczeństwami atmosferycznymi,
dawały poczucie bezpieczeństwa oraz cień w upalne dni lata mieszkańcom zagrody  








Jedną z pierwszych czynności był demontaż pokrycia dachu.
Prawdopodobnie od lat 30. lub 40. ubiegłego stulecia dach został pokryty od strony szosy dachówką "holenderką". Pierwotnie występowała tu strzecha i gont







Już od dłuższego czasu część inwentarska została pozbawiona oryginalnego dwuspadowego dachu. Cały obszar, na którym trwały prace był odpowiednio zabezpieczony przed nieproszonymi gośćmi







Pomiędzy częścią mieszkalną, a inwentarską wybudowana została w późniejszym okresie ceglana ściana (przeciwogniowa) 






Dachówka po usunięciu z dachu została złożona na paletach, odpowiednio zabezpieczona i przygotowana do transportu







Pamiątkowe zdjęcie z ekipą Działu Architektury i Parków Etnograficznych. Od lewej: Danuta Derkowska, Joanna Jezierska (MK), Anna Maślak, Łukasz Rzepczyński (MK), Ewa Tyczyńska














Widok od strony Wisły









Widok od strony północnej, pozostałości po części inwentarskiej









Po demontażu pokrycia dachu odsłonięta została więźba, która posiadała wiele elementów wtórnych







Stan zachowania konstrukcji nośnej dachu był już w nienajlepszym stanie








Fragment strychu tuż przy ceglanej ścianie przeciwpożarowej. Po lewej stronie widoczna jest przytwierdzona  do krokwi blaszka z kolejnym numerem









Fragment komina butelkowego wychodzącego z tzw. czarnej kuchni









Widok na podcieniową wystawkę pozbawioną już połaci dachu







Wnętrze pomieszczenia mieszczącego się w wystawce
pierwotnie pełniło funkcję magazynową, a z czasem mieszkalną







Fragment bierwion z dyblem (drewnianych elementów, z których składała się konstrukcja części mieszkalnej) był już w stadium głęboko posuniętej destrukcji









Kalenica dachu z widocznymi krokwiami, jętkami oraz deskowym szczycie wystawki od wewnętrznej strony







Wystawka jest konstrukcji wieńcowej z deskowanym pionowo szczytem,
Węgłowanie (łączenie) bierwion na tzw. obłap z ostatkami. Przykryta została dachem dwuspadowym. Wsparta na czterech słupach spoczywających na kamienno- ceglanej podmurówce. Pierwotnie było sześć słupów (cztery widoczne oraz dwa przyległe do ściany zagrody)








Niezwykle cennym elementem jest widoczna na zdjęciu kuta wywieszka pochodząca prawdopodobnie z przełomu lat 20. i 30. XX wieku. Była do niej przymocowana lampa elektryczna. Na fakturze bierwion i słupów jest też ślad po tabliczkach (szyldach) ubezpieczeniowych








Na pierwszym planie bogato opracowane snycersko słupy podtrzymujące całą wystawkę. Specjaliści z Muzeum Etnograficznego (dr Maciej Prarat i Anna Maślak) odkryli m.in. w tych miejscach kilka istotnych ciekawostek związanych z okresem  budowy zagrody. Same słupy zachowały się w dosyć dobrym stanie. Wypłukane słoje dodają im niesamowitego autentyzmu, a odbiorcy poczucie wartości dawności








Na każdym ze słupów jest widoczne zdobnictwo w postaci rozetek








W narożu łączenia dwóch belek nośnych wystawki znajdował się słup tuż przy licu ściany









Dokładnie to samo miejsce, co wyżej, tylko kadr z drugiej strony. Kilkadziesiąt lat temu część mieszkalna została otynkowana i nie można było kontrolować stanu elementów drewnianych. To, co widzimy to efekt złego odprowadzenia wody opadowej z tzw. kosza (łączenie dwóch połaci dachu: głównego z wystawką). Od wewnątrz to miejsce wyglądało znacznie gorzej







Główne wejście do części mieszkalnej prowadzące do sieni. Od dłuższego czasu było nieużytkowane. Cechą charakterystyczną  wszystkich zagród występujących niegdyś w Kwidzyńskiej Dolinie Wisły (przed 1945 r. było ich 6 nie licząc szkoły w Olszanicy) były okna umieszczone tuż obok drzwi pod stropem wystawki. Stolarka drzwiowa (dwuskrzydłowa, ramowo płycinowa) pochodzi najprawdopodobniej z połowy XIX w.








 Zachował się podest z balustradą o balaskach deskowych tworzących ażurową dekorację

 







Naroże domu z widocznym węgłowaniem na jaskółczy (rybi) ogon
(rodzaj wiązania ciesielskiego). Pierwotnie występowały tu z ostatkami, które przed otynkowaniem zostały obcięte







 Jeszcze kilka lat temu do południowej ściany szczytowej dostawiona była kunsztowna altana. Pierwotnie drzwi te mogły pełnić funkcję awaryjną (przeciwpożarową) lub -jak twierdziły specjalistki z muzeum- twórcy zagrody mogli planować w przyszłości w tym miejscu dostawić izbę starków (dziadków)








Oryginalna stolarka okienna nie zachowała się. Poniższe dwa okna ościeżnicowe z krzyżami okiennymi mogą pochodzić z II poł. XIX w. Kompozycję okien uzupełniały listwy boczne i nadokienne oraz zewnętrzne okiennice ramowo płycinowe








Pozostałości starej farby, zardzewiały zawias licowy przybity kutymi gwoździami, wytarty skobel przytrzymujący skrzydło okiennicy oraz pajęczyna...
Nawet takie miejsce może wzbudzić zachwyt









Widok na fragment zachodniej ściany zagrody (od strony Wisły)








Widoczne profilowane ostatki górnych bierwion wysunięte przed lico ściany tzw. Rysie





Widok od strony Wisły, 
już bez więźby i stolarki okiennej










Stan podwaliny spoczywającej na podmurówce kamiennej  był w katastrofalnym stanie. Elementy drewniane były zawilgocone i zadomowione przez spuszczela i kołatka








Nic dodać nic ująć
Zagroda nam po prostu znika...










Kilka ujęć z wnętrza


Pierwotnie część mieszkalna przyziemia składała się z dużej i małej izby, sieni, dwóch komór oraz czarnej i białej kuchni. Do czasów demontażu oczywiście oryginalny układ funkcjonalno- przestrzenny nie zachował się. Został zmieniony w znacznym stopniu przez ostatnich właścicieli.





Fragment nagiego stopu w wielkiej izbie









Na uwagę zasługują belki stropowe. W wielkiej izbie są profilowane, natomiast w mniejszej fazowane 





We wnętrzach obu izb dokonano zaskakującego odkrycia. Pod kilkoma warstwami tapety odkryto fragmenty tapet z początków XX wieku!
















Mała izba z widocznym po prawej stronie

 miejscem po szafie wnękowej, która się nie

zachowała :(







Demontaż bierwion












przy tej operacji niezbędny był też ciężki sprzęt (Manitou)







Sprawczynie całego zamieszania - Ewa i Ania z muzeum.
Tak naprawdę to te Panie są odpowiedzialne za zniknięcie naszej zagrody :)









Ania pod czujnym okiem Ewy i Asi podnosi... szczotkę?! :)











Sień i wejście do dużej izby








Asia wnikliwie przeglądała cegły. Na tej w ręku widniał napis: "Ziegelei Neuenburg" - Cegielnia Nowe









Bohaterami drugiego planu są budowlańcy - cieśle, którzy przyjechali z Podsarnia koło Rabki. To właśnie ta ekipa przyjęła na siebie ciężar prac demontażowych i montażowych. Ich doświadczenie i kunszt pracy przy nadzorze zespołu specjalistów z muzeum sprawi, że nasza zagroda powróci do życia i odzyska dawny blask.




Dowodzący cieśli - Józef Stasiak

Na poniższym zdjęciu widzimy jak pracownik zespołu dokładnie oczyszcza cegły ze starego tynku








Reasumując



Wszystkie elementy zagrody znajdują się już w Wielkiej Nieszawce. Prace restauratorskie i budowlane idą pełną parą. Na stronach internetowych muzeum można śledzić postęp działań:





 
Jeszcze w listopadzie 2014 roku wbito symbolicznie pierwsze szpadle, tego zaszczytu dokonały już nam znane Panie: Ewa Tyczyńska, Anna Maślak i Danuta Derkowska (aut. fot.) w towarzystwie dyrektora muzeum - Huberta Czachowskiego oraz szefa firmy wykonawczej  - Józefa Stasiaka









Każda poważniejsza ingerencja w zabytek np. restauracja czy w tym przypadku translokacja związana z gruntowną restauracją, powoduje zatracenie autentyzmu, wartości dawności i poniekąd wartości emocjonalnych. Nasza zagroda z Kaniczek po zmianie swojego pierwotnego położenia prawdopodobnie zachowa poniżej 50% oryginalnej zabytkowej substancji. Spowodowane jest to głównie niedostatecznymi pracami profilaktycznymi oraz remontowymi na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat.  Niemniej jednak warto angażować wszelkie możliwe środki, aby ratować różnorodnej maści zabytki w tym niewielkie pozostałości dziedzictwa olęderskiego. Oczywiście najlepiej, aby relikty spuścizny dawnych osadników Doliny Wisły pozostawały w swoim naturalnym otoczeniu (np. tak jak to się robi na Żuławach). Jednak nie zawsze jest to możliwe. Ostatnią nadzieją dla budownictwa ludowego
 skazanego na zagładę mogą być zdeterminowani właściciele, pasjonaci, stowarzyszenia, fundacje oraz  Muzea Etnograficzne (skanseny).



Zagroda z Kaniczek trafiła w bardzo dobre ręce. Będzie miała fachową opiekę i nadzór konserwatorski na bardzo wysokim poziomie. Jej nowym "domem" jest przestrzeń analogiczna do tej z Kaniczek. Dzięki zmianie położenia i właściciela będzie mogła cieszyć oko następnym pokoleniom oraz w raz z innymi zabytkami znajdującymi się w Parku Olęderskim w Wielkiej Nieszawce, powinna wpłynąć na zmianę mentalności tej grupy zwiedzających nie do końca zdających sobie sprawę  z bogactwa zabytków. Dotyczy to turystów zarówno z miast jak i ze wszystkich terenów wiejskich. Być może zwiedzający po takiej podróży w czasie dostrzegą wartości  krajobrazu kulturowego w swoim miejscu zamieszkania.  A to jest klucz do sukcesu w kontekście ratowania całego naszego wspólnego dziedzictwa, które odziedziczyliśmy od poprzednich pokoleń.

Zabytek należy - Zrozumieć, Zachwalać i Zachować





c.d.n.


 

 Literatura:
- Barganowski A. i Michalik H., Śladami menonitów w Dolinie Kwidzyńskiej – przewodnik, Kwidzyn 2009
- Prarat M., Architektura Chłopska Doliny Dolnej Wisły w latach 1772-1945 i jej problematyka konserwatorska, Toruń 2012
- Tyczyńska E., Park Etnograficzny w Toruniu – przewodnik, Toruń 2013
- Wernicke E., Bauernhäuser der Marienwerder Niederung…- Zeitschrift Heft 50, Marienwerder 1912
- Ochrona dziedzictwa kulturowego na terenie województwa Kujawsko-pomorskiego - doświadczenie, stan obecny, perspektywy, praca zbiorowa pod redakcją Sławomira Łanieckiego, Bydgoszcz 2014, s.262-273 (Anna Maślak i Ewa Tyczyńska - Olęderski Park Etnograficzny w Wielkiej Nieszawce jako forma ochrony architektury z terenu Doliny Dolnej Wisły)